„Czy jedno życie wystarczy na posiadanie setki przyjaciół?” – wywiad z dr Marleną Stradomską

Walter Winchell pisał: „Prawdziwy przyjaciel przychodzi, kiedy reszta świata wychodzi”. 30 lipca świętowaliśmy Międzynarodowy Dzień Przyjaźni, który został ustanowiony przez ONZ w 2011 roku. W ramach obchodów tego dnia zapraszamy na rozmowę z dr Marleną Stradomską ekspertką Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie działającym przy Ministerstwie Zdrowia oraz pracowniczką Katedry Psychologii Klinicznej i Neuropsychologii UMCS, która opowie m.in. o potrzebie posiadania przyjaciela, wpływie przyjaźni na nasze samopoczucie, jak również podzieli się receptą na udaną przyjaźń.

Wywiad przeprowadził Patryk Grzegorczyk z Biura Promocji i Popularyzacji Nauki UMCS.

Patryk Grzegorczyk: Jak w wymiarze psychologicznym definiuje się przyjaźń i jakie nadaje ona znaczenie naszemu życiu, jak nas kształtuje?

dr Marlena Stradomska: W psychologii przyjaźń można ująć jako relację między dwoma osobami, która bazuje na wzajemnym zaufaniu i wiedzy na temat potrzeb oraz uczuć naszego przyjaciela. Omawiane zjawisko jest związane również z odpowiedzialnością oraz poczuciem dobrostanu wynikającym z obecności drugiej osoby.

PG: Czy taka relacja od serca z drugim człowiekiem jest możliwa w czasach zdominowanych przez Internet? A może wręcz przeciwnie, Internet stwarza przestrzeń do tworzenia trwalszych relacji?

MS: Oczywiście, istnieje taka możliwość. Życie w czasach pandemii pokazało, że w Internecie łatwo jest znaleźć osoby z podobnymi preferencjami. Wiele takich relacji posiada niekiedy charakter terapeutyczny, chociaż nie zestawiałabym tego w ogóle z pomocą profesjonalną. Warto tutaj powiedzieć o dwóch aspektach, jakie występują w ramach nawiązywania tego typu relacji. Na pierwszy plan wysuwają się grupy zainteresowań czy grupy wsparcia, zrzeszające rodziców, których dziecko cierpi na rzadkie schorzenie. W tym przypadku mało prawdopodobny jest fakt, że ktoś z naszego najbliższego otoczenia będzie potrafił zrozumieć, z czym wiąże się dana choroba i opieka nad chorym dzieckiem. Mamy tutaj przykład wspólnoty potrzeb, zbliżającej nas do konkretnych osób z podobnymi trudnościami. Z drugiej strony w Internecie czyhają na nas pewne niebezpieczeństwa, zwłaszcza na osoby, które mierzą się z samotnością. Często nie zdajemy sobie sprawy, kto znajduje się po drugiej stronie ekranu i czego faktycznie może nam życzyć, udając troskliwego i pomocnego. Niejednokrotnie zdarzają się sytuacje, kiedy internetowe „przyjaźnie” kończyły się tragicznie, m.in. utratą środków finansowych, zakończeniem relacji z najbliższymi osobami czy nawet samobójstwem lub morderstwem, dlatego należy być bardzo uważnym i ostrożnym w dobieraniu sobie nowych znajomych na portalach społecznościowych. Jeżeli szukamy realnej pomocy i zrozumienia, warto zgłaszać się na bezpłatne linie pomocowe czy pozyskiwać wiedzę na takich stronach, jak „Życie warte jest rozmowy” (http://www.zwjr.pl – przyp. autora). Internet oczywiście daje nam szansę na poznawanie nowych ludzi, jednak należy pamiętać, że przed komputerem czy telefonem można być, kim się chce, kreować się na kogoś niesamowitego, a urzeczywistnianie wirtualnej znajomości staje się wówczas problematyczne, np. gdy druga osoba chce wyjść na spacer.

PG: Skąd w ludziach potrzeba nawiązywania przyjaźni i czy każdy musi posiadać przyjaciela?

MS: Badania psychologiczne nad zjawiskiem przyjaźni uwzględniają również trzy wymiary, niezwykle istotne w jej prawidłowym funkcjonowaniu: emocjonalny, poznawczy i behawioralny. Prawdziwy przyjaciel to bardzo bliska osoba, z którą możemy podzielić się swoimi obawami czy choćby szczęściem, wzmacnia nas w sytuacjach, gdy coś nam nie wyjdzie, ale również spędza z nami mnóstwo czasu, dzięki czemu czujemy się potrzebni i ważni. Jak sam tytuł książki Elliota Aronsona wskazuje „Człowiek – istota społeczna” i gdybyśmy mieli to zagadnienie argumentować od podstaw, zaczęłabym od ewolucyjnych korzeni przyjaźni. Jeżeli posiadam przyjaciela, bardzo prawdopodobne, że przyczyni się to do przetrwania gatunku. Za przykład może tu posłużyć zajmowanie się dziećmi przyjaciół w przypadku, gdy matka lub ojciec, czy oboje rodziców nie mają warunków do tego, by stworzyć im przestrzeń do życia. Poza tym, gdyby nie przyjaźń, nasi przodkowie nigdy nie wyszliby „z jaskini”. Konieczność przetrwania wpływała na potrzebę łączenia się w zwarte grupy i tworzenie relacji opartych na zaufaniu i lojalności. Z perspektywy psychoterapeutki mogę powiedzieć, że silne więzi przyjacielskie pomagają zwalczyć stres, poczucie izolacji, ale także wspierają zachowania prozdrowotne, takie jak wspólne chodzenie na siłownie, bowiem często bywa tak, że w samotności ciężko się zmotywować do jakichś aktywności, a wsparcie drugiej osoby w tej materii często kończy się sukcesem w postaci podjęcia działań sportowych, ćwiczeń, itp. Przyjaźń będzie też inaczej postrzegana w kulturze indywidualistycznej niż w kulturze kolektywistycznej. U kolektywistów, w małej społeczności sąsiedzkiej, zostawiając otwarte auto z naszymi dobrami materialnymi przed burzą z gradem, możemy być niemal pewni, że nasz samochód zostanie odpowiednio zabezpieczony czy odprowadzony do bezpiecznego miejsca przez sąsiada czy znajomego/przyjaciela. W kulturze indywidualistycznej natomiast w tym samym przypadku auto zazwyczaj ulegnie uszkodzeniu, czy nawet może zostać okradzione. Należy również zaznaczyć, że sporo zależy od socjalizacji, która funkcjonuje całkiem nieźle nawet w społeczeństwach indywidualistycznych. Dzieci mogą bawić się same w piaskownicy, ale większy walor społeczny będzie niosła za sobą zabawa grupowa. Już na tym etapie rozwoju człowieka zawiązują się przyjaźnie, które nierzadko trwają przez całe życie. Przyjaźń, przyjacielska atmosfera ma również ogromne znaczenie dla kultury pracy w organizacjach i wyników, jakie dzięki temu osiągają. Takie relacje w miejscu pracy wpływają na zadowolenie pracownika, wzrost jego wydajności, redukcję stresu, a nawet zmniejszenie ryzyka wypalenia zawodowego, który współcześnie stanowi niebywały problem i nierzadko jest przyczynkiem poważnej depresji. Statystyczny Polak w pracy spędza ok. 8 godzin dziennie, więc warto w tym przypadku zadbać o zdrowe, a nawet przyjacielskie stosunki między pracownikami czy między pracownikami a szefem. Możemy skorzystać z przykładu drużyn piłkarskich, np. reprezentacji Francji – piłkarze tego zespołu ufają sobie na boisku, widzimy, że są zgrani i mają niezłą zabawę, rozgrywając widowiskowe spotkania. Taki stan rzeczy może wynikać z wielu czynników, m.in. wspólnej kultury, doświadczeń, np. z dziecięcych lat, kiedy grali w piłkę, jak również wspólnych celów wyznaczonych przez wszystkich zawodników i trenera – poza zdobyciem tytułu, piłkarze zaznaczyli, że pieniądze za zdobycie 2. miejsca na ostatnich Mistrzostwach Świata przekażą na cele charytatywne. 

Niechęć do posiadania przyjaciół może z kolei wynikać z określonych uwarunkowań osobowościowych, doświadczeń życiowych, a nawet pewnego rodzaju psychopatologii. Kiedy ktoś przeżywa traumę związaną z osobą, która tylko udawała przyjaciela i wystawiała niejednokrotnie swoją ofiarę na próbę, wówczas często bywa tak, że ludzie ostrożnie podchodzą do budowania długotrwałych przyjaźni lub przez jakiś czas w ogóle nie podejmują działań służących nawiązywaniu tego typu relacji. Podobnie jest z osobami ze spektrum autyzmu, niepotrzebującymi bliskiej relacji z drugim człowiekiem. Jednostki z osobowością narcystyczną nie chcą natomiast utrzymywać przyjacielskich stosunków z ludźmi, którzy ich nieustannie nie podziwiają. Warto też tutaj wspomnieć o przypadku osobowości psychopatycznych, wykorzystujących ludzi do swoich celów i nieodczuwających faktycznej radości z przyjaźni z innymi, co często możemy zauważyć w kulturze korporacyjnej.

PG: Jaka jest różnica między przyjaźnią a koleżeństwem? Współcześnie wiele osób lubi korzystać, nadużywać terminu „przyjaciel”, „przyjaciółka”. Jak z perspektywy psycholożki ocenia Pani tę coraz częściej zacierającą się różnicę?

MS: Faktycznie, termin „przyjaźń” jest nadużywany, podobnie jak komunikaty typu: „Hej, skarbie, co u Ciebie?”, które wysyłają do siebie często nieznajome osoby. Relacje oparte na zrozumieniu, bliskości, zaufaniu, czy jak w przypadku związku, intymności, często są dziś niedoceniane. Mam wrażenie, że część społeczeństwa ma problemy ze zrozumieniem tego terminu. Dla mnie przyjaciel to definicja osoby bliskiej, będącej w moim otoczeniu, z którą spędzam dużo czasu, nie zbywając jej przy tym wymówkami typu: „Nie mam czasu” czy „Nie mam energii na spotkanie”, bowiem przyjaciel nie musi ze mną rozmawiać, wystarczy, że swoim towarzystwem umila nam chwile. Poza tym, na taką osobę zazwyczaj zawsze możemy liczyć w sytuacjach nagłych, np. pomoc w naprawie samochodu czy rozmowa na temat kłopotów w życiu osobistym czy choćby wspieranie w terapii. W związku z tym, koleżeństwo diametralnie różni się od przyjaźni – kolegów i koleżanek możemy mieć mnóstwo. Idealnie odzwierciedla ten fakt posiadanie profilu na Facebooku, na którym możemy mieć 500, 1000 czy 2000 znajomych. W momencie, gdy udostępniamy coś na naszej tablicy, np. zdjęcie czy naszą opinię, pojawi się kilka bądź kilkanaście komentarzy od osób, utrzymujących z nami stosunki koleżeńskie. Przyjaciel zazwyczaj napisze do nas  w wiadomości prywatnej, oceni nasze zdjęcie lub zapyta, czy wszystko u nas w porządku albo podzieli się swoim poglądem na dany temat. W mojej opinii ta głębokość relacji w ramach przyjaźni i koleżeństwa diametralnie się różni. Należy też uważać z nadmiernym korzystaniem ze słowa „przyjaźń”, bowiem niekiedy staje się to krzywdzące, kiedy kogoś określamy naszym przyjacielem, a później nie potrafimy wziąć odpowiedzialności za pełnienie tej niezwykle istotnej dla drugiej osoby funkcji. Nagłe zerwanie „znajomości” z człowiekiem, któremu nadawaliśmy rolę przyjaciela, może skutkować poważnymi konsekwencjami natury psychicznej. Tak samo jest w przypadku, gdy naszego partnera bądź partnerkę nazywamy przyjacielem czy przyjaciółką, gdyż obie te relacje opierają się na zupełnie odmiennych poziomach intymności.

PG: Czy istnieje przepis na udaną przyjaźń? Jak być dobrym przyjacielem?

MS: Metafora gotowania w tym przypadku jest jak najbardziej właściwa. Jeżeli zamierzamy coś ugotować, musimy wybrać najlepsze produkty i czas, kiedy będziemy mogli przyrządzić ten posiłek. Trzeba też pamiętać, że w przygotowanie posiłku należy też włożyć trochę wysiłku. Rozpoczynając gotowanie, powinniśmy posiadać również swoje zasoby, takie jak ostry nóż czy odpowiednie naczynie, w którym wszystko się zmieści. To naczynie może stanowić metaforę przestrzeni dla naszego przyjaciela do różnych działań, np. wyżalenie się nam. Musimy uważać, żeby z tego naczynia nie wypłynęła nam jego zawartość. Nie zapominajmy też o przyprawach, żeby urozmaicić życie z przyjacielem i nie musieć jeść codziennie tej samej „potrawy”, dlatego warto też czasem wspólnie wyjść na koncert czy wyjechać na wakacje. Przyjaźń to ciągła inwestycja. Kiedy pacjent w moim gabinecie przekonuje mnie, że ma setki przyjaciół, nachodzi mnie wtedy refleksja, że musiałby mieć co najmniej kilkanaście żyć. Najlepszymi przyprawami wzmacniającymi przyjaźń jest czas i otwartość, chęć dzielenia się sobą z innym człowiekiem.


dr Marlena Stradomska – psycholożka, psychoterapeutka, suicydolożka, pracowniczka Katedry Psychologii Klinicznej i Neuropsychologii UMCS w Instytucie Psychologii UMCS, autorka publikacji naukowych i popularnonaukowych, w tym składającego się z dziewięciu części e-booka Strategie radzenia sobie w trakcie trwania pandemii i nie tylko. Pełni funkcję wiceprezeski Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego Oddział Lublin oraz kierowniczki placówki socjoterapeutycznej Towarzystwa Nowa Kuźnia w Lublinie. Dodatkowo jest członkiem Interdyscyplinarnego Zespołu Profilaktyki Zachowań Samobójczych.

fot. Bartosz Proll

    Wszystkie aktualności

    Data dodania
    31 lipca 2023